„Mieszkanie dla Młodych” w ogniu krytyki

Mieszkanie dla młodych w ogniu krytyki

Odkąd rząd ogłosił propozycję nowego programu wspierającego młodych Polaków
w zakupie pierwszego własnego M, nie milkną głosy krytyki. Dyskutowany projekt jest oceniany jako mniej korzystny od wygaszanego w tym roku programu „Rodzina na swoim” – przyjrzyjmy się zatem bliżej formułowanym zarzutom.

Nowy program ogłoszony przez ministra Sławomira Nowaka ma wspierać zakup mieszkań wyłącznie z rynku pierwotnego. Branża deweloperska, która przechodzi zastój będący efektem małej dostępności kredytów mieszkaniowych oraz zaciskania pasa przez Polaków, już zaciera ręce. Jak przewidują specjaliści wpompowanie 700 milionów rocznie w ten segment rynku (bo tyle zakłada ministerstwo w projekcie) z pewnością przyczyni się do ożywienia. Co z tego – ripostują krytycy – skoro ceny mieszkań pewnie zaczną rosnąć. Ale to nie jedyny zarzut oponentów.

Za duży mankament programu poczytuje się fakt, że ograniczenie możliwości zakupu mieszkania wyłącznie do rynku pierwotnego to jawne wykluczanie (czy wręcz dyskryminacja) znacznej, jeśli nie większej, części potencjalnych beneficjatów dotacji. Dlaczego? W połowie powiatów w Polsce nie buduje się nowych mieszkań – co wiec
z ludźmi pochodzącymi z tych rejonów? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

Jednakże największe kontrowersje budzi wielkość dotacji, która okazuje się o wiele niższa niż w przypadku poprzedniego programu „Rodzina na swoim”. Przypomnijmy: dotychczasowe dopłaty do kredytu sięgały nawet 50% wysokości odsetek przez pierwszych osiem lat spłaty, co szacunkowo oznaczało zwrot nawet 26% wartości lokalu (według wyliczeń Home Broker). W nowym programie wysokość dofinansowania dla osób bezdzietnych to 10% wartości kredytu, a kolejne dopłaty warunkowane są liczbą posiadanego potomstwa.

W przypadku rodziny, która posiada jedno lub dwoje dzieci kwota ta zostanie powiększona
o 5%, ale jeśli w ciągu 5 kolejnych lat zamieszkiwania w nowym lokum urodzi się trzecie lub kolejne dziecko, rodzina otrzyma dodatkowe 5%. Zatem łącznie dopłata może wynieść 20% wartości części zobowiązania. Dlaczego części? Nie możemy zapomnieć, że program „Mieszkanie dla młodych” obejmuje dopłatą do 50m2 nieruchomości.

Co z tego wynika? Nawet w najkorzystniejszym wariancie młodzi dostaną sporo mniej. Jak wylicza Gazetaprawna.pl: maksymalna dopłata z programu „Mieszkanie dla młodych” do zakupu np. 50-metrowego mieszkania w Warszawie, wartego ok. 290 tys. zł, może wynieść ok. 58 tys. zł. „Rodzina na swoim” oferuje więcej o prawie 17,6 tys. zł .

Warto też zwrócić uwagę na inną konstrukcję pomocy. Jest to istotna zmiana na niekorzyść beneficjentów, gdyż jej jednorazowy charakter będzie z pewnością mniej odczuwalny w miesięcznym budżecie rodzin spłacających kredyt. Eksperci podkreślają jednak, że warto zapłacić tę cenę za niewątpliwą korzyść, jaką będzie zwiększenie dostępności kredytów nawet dla osób, które dotychczas były na granicy zdolności kredytowej. Czy naprawdę warto? O zaletach programu „Mieszkanie dla młodych” w kolejnym artykule.
sprawdz_doplate150