Za oknami widzimy już wiosnę, a wraz z nią zbliża się czas porządków. Wiosna to tradycyjny czas, aby bliżej przyjrzeć się naszemu mieszkaniu.
Być może salon potrzebuje malowania lub instalacja elektryczna wymaga modernizacji. być może nasza kuchnia lub łazienka stała sie właśnie „pełnoletnia” i warto pomyśleć o jej modernizacji.
Wiosenne słońce bezlitośnie pokaże nam każdą plamę, spękanie tynku, łuszczący sie lakier na podłogowych klepkach. Z takimi renowacjami nie warto czekać. Zróbmy remont.
Moi sąsiedzi zdecydowali się na „drobne” pomalowanie ścian. Potem jednak stwierdzili, że przydałoby się także odświeżyć i polakierować podłogi, trochę zainteresowania przydałoby się także drzwiom i może jeszcze nowa wanna do łazienki i…. jak już zaczniemy nasza lista wydłuża się bez końca. Wcześniej czy później nasze zasoby niebezpiecznie się skurczą a do końca remontu wciąż jeszcze daleko. Warto wtedy pomyśleć o kredycie.
Jeżeli jesteśmy już na etapie zainteresowania kredytem – warto trzymać się kilku zasad:
Po pierwsze – pożyczajmy z głową. Rata naszego kredytu nie powinna stanowić dla nas dużego obciążenia. Być może zamiast wypasionego jacuzzi kupmy jednak funkcjonalną wannę, a może jednak kupmy jacuzzi, ale zamiast pożyczki gotówkowej weźmy raczej pożyczkę hipoteczną?
Większość banków oferuje nam pożyczkę na dowolny cel. Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy, że jeżeli jest to cel związany np. z remontem mieszkania, możemy także zabezpieczyć taki kredyt hipoteką, a jego oprocentowanie będzie czasem nawet kilkukrotnie mniejsze od pożyczki na dowolny cel. Warto rozważyć taki produkt, a zaoszczędzone środki przeznaczyć np. na nasze wymarzone jacuzzi.
Po drugie – sprawdźmy instytucję do której udajemy się po kredyt. Agencje ogłaszające się pod szyldem „kredyt na dowolny cel i bez BIKu” z pewnością nie zapytają nas, po co nam pieniądze i na co chcemy je wydać, ale kwota raty, którą potem będziemy musieli zapłacić może nas niemiło zaskoczyć.
Po trzecie – dopytujemy się o każdą wymienioną w umowie dopłatę, pozycję cross-sell, drobny druczek i gwiazdkę. Jeżeli czegoś nie rozumiemy – pytamy. Na tym etapie, nic to nas nie kosztuje. Doradca w banku z pewnością nie powie nam, że to pojęcie jest oczywiste i powinniśmy je przecież znać. Pytajmy także o ewentualne – związane z kredytem ubezpieczenia. Warto sobie przeliczyć, czy kwota polisy zrekompensuje nam ew. stratę.
To są nasze pieniądze, jesteśmy Szanownym Klientem i tak właśnie mamy być obsłużeni. Zanim cokolwiek podpiszemy, czytamy to tyle razy, ile jest to konieczne. Nie stresujmy się popędzaniem. Jeżeli trzeba – przed podpisaniem umowy poprośmy o jej kopię do przeczytania w domu, zapytajmy opinię znajomych, sprawdźmy komentarze w Internecie. Jeżeli nasz kredytobiorca nie chce nam zapewnić takich warunków – pozostaje nam się zastanowić, jaki ma w tym cel.