Kto zyska, a kto straci na programie „Mieszkanie dla Młodych”

Kto zyska, a kto straci na straci na programie Mieszkanie dla Młodych

Wprawdzie na możliwość skorzystania z Mieszkania dla Młodych będziemy mogli liczyć najwcześniej w 2014 roku, niemniej już teraz Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej rozpoczyna promocję programu.

Wiceminister Piotr Styczeń tłumaczy na łamach „Rzeczpospolitej” cyt. „W nowym systemie każdy kredytobiorca, czy to rodzina, czy też osoba samotna, dostanie na starcie 10 proc. dofinansowania do wkładu własnego.”

„Jeśli będzie miał dzieci, to państwo dorzuci kolejne 5 proc., a gdy po zaciągnięciu kredytu urodzi się trzecia latorośl, to dostanie jeszcze 5 proc. ekstra. Dzięki temu kredytobiorca będzie miał więcej środków własnych, dzięki czemu dla banku będzie bardziej wiarygodny.”

„Ponadto banki komercyjne będą musiały brać pod uwagę to, że osoba bez zdolności kredytowej ma prawo łączyć swój dochód z dochodem rodziny, tj. wstępnych (rodzice,
dziadkowie), zstępnych (dzieci, wnuki itd.), rodzeństwa, ojczyma, macochy, a nawet
teścia i teściowej, małżonka brata lub siostry.”

Wiceminister wyjaśnił także kilka niepewnych punktów programu – chodzi m.in. o możliwość skorzystania z programu jedynie w przypadku zakupu nieruchomości na rynku pierwotnym oraz braku możliwości zaciągania kredytu w walutach obcych.

Ministerstwo rozpoczyna nowym programem serię działań, mających na celu ożywienie i rozwój budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Nie ma zamiaru wspierać rynku wtórnego głównie ze względu na użyte przy budowie starszych domów, energochłonne technologie (np. w przypadku bloków z tzw. wielkiej płyty). Ważnym argumentem dla ministerstwa są także wpływy do budżetu 8% VATu ze sprzedaży nowych mieszkań.

Rząd wycofał się z pomysłu zaciągania kredytów w warunkach obcych ze względu na dużo większe bezpieczeństwo kredytu złotowego. Biorąc pod uwagę fakt, że obecnie niewiele banków ma w swojej ofercie takie kredyty – jest to czysto kosmetyczny zabieg.

Wiceminister potwierdził także 20% podniesienie wskaźnika limitów dla miast satelickich – sąsiadujących z wielkimi aglomeracjami. Na przykładzie: w województwie mazowieckim cena 1 mkw. nie może przekroczyć 2.760,40 PLN, w Warszawie wskaźnik ten wynosi 4.631,60 PLN. W gminach sąsiadujących z Warszawą wskaźnik po zwiększeniu wyniesie 3.312,48 PLN (czyli o 552,08 PLN więcej).

Biorąc pod uwagę, że Państwo planuje dofinansowanie do wysokości limitu, a nie do rzeczywistej ceny 1 mkw. mieszkania – jest to bardzo dobra wiadomość. Rodzina, która znajdzie mieszkanie np. w cenie 3.000 PLN za 1 mkw. otrzyma dofinansowanie wg wysokości limitu – czyli od 3.312,48 PLN w przypadku satelickich gmin Warszawy. Dzięki takiej możliwości warto jest targować się z deweloperem o jak najbardziej atrakcyjną cenę – dzięki temu otrzymamy większy wkład własny i mamy możliwość skorzystania z bardziej atrakcyjnych przedziałów marżowych w bankach.

Nieco gorszą wiadomością jest brak możliwości skorzystania z limitu „w drugą stronę”. Jeżeli znajdziemy lokal, którego cena przekracza limit programu w danej lokalizacji – niestety nie możemy skorzystać z Mieszkania dla Młodych (pierwsza wersja projektu dopuszczała taką możliwość).

Wiceminister tłumaczy takie rozwiązanie niechęcią do kredytowania mieszkań o wysokim standardzie. Tłumaczy, że jeżeli rodzina chce kupić lokal np. w Warszawie w cenie 8 tys. PLN za 1 mkw. – to stać ja także na kredyt na zasadach ogólnych. Nie musi korzystać z wsparcia Państwa. Pytanie tylko, czy takie rozwiązanie jest konstytucyjne, skoro program powinien zapewniać wszystkim równe szanse w możliwości skorzystania z dofinansowania?
sprawdz_doplate150